Wszystko zaczęło się w Szczawnicy. Byłam totalnie zmęczona. Totalnie wkurzona. Totalnie zdezorientowana. Nie wiedziałam, w którą stronę mam teraz się udać. W takich momentach zmieniam otoczenie, wyskoczyłam więc na szybki urlop w Pieniny i wtedy ją zobaczyłam… Willa Dzikuska. Drewniana, podupadła, opuszczona, stara i… piękna. Stała na wzgórzu, z którego rozpościerał się wspaniały widok i powietrze było tak świeże, że rozsadzało moje, przepełnione krakowskim smogiem, płuca. Stałam pod tą willą i nie mogłam się ruszyć. Co to za nazwa w ogóle. DZIKUSKA.

Przechodziłam tamtędy przez kolejne 4 dni i wciąż zatrzymywałam się pod jej oknami, zauroczona. Stałam, gapiłam się i słuchałam. I patrzyłam na to, na co ona patrzy.

Willa Dzikuska w Szczawnicy. Jesień 2020


Wróciłam do Krakowa i znowu wpadłam w wir pracy. Dosłownie. Znowu praca przy kompie po kilkanaście godzin. Skończyłam pracę o 7 rano w sobotę i dotarło do mnie, że dłużej nie chcę tak żyć. Postanowiłam natychmiast wyjść z pętli. Koniec. Potrzebuję odpoczynku. Wiecie jak to jest – jak efekt olśnienia u Pomysłowego Dobromila. Pojawił mi się przed oczami obraz Dzikuski. Zdewastowanej i samotnej jak ja. Coś pękło. Coś mi w środku krzyknęło, że to jest ostatni moment, gdy mogę wziąć kij i zawrócić rzekę.

Trzy miesiące urlopu. Tyle sobie dałam.

Pozamykałam projekty i tydzień później kupiłam nowy serwer, zarezerwowałam domenę i zaczęłam żyć inaczej. Z dnia na dzień. Ot tak! Wyciągnęłam, farby, książki, buty trekkingowe, kupiłam nowe kije i plecak. Dałam sobie czas. Coś co do tej pory należało do innych. I ciągle mam przed oczami Dzikuskę. Starą willę, która do mnie gada. Ciągle o niej myślę. Ja wiem, że gdzieś jest moja Dzikuska, z widokiem na zachód słońca, ogrodem i dachem, który mnie ochroni przed wichurami. Wystarczy ją znaleźć.

Jest późny październik 2020. Wyruszyłam w drogę ku mojej Dzikusce. Spakowałam plecak we wszystko, co wiem i wygnałam precz wszystkie strachy. Jest późny październik, minęła wiosna, kończy się jesień… Jestem gotowa.

Willa Dzikuska w Szczawnicy. Jesień 2020