Ikona jest zjawiskiem wielowymiarowym. Narzucona z góry forma i proces tworzenia mają określony cel. Ikona jest bardzo niedzisiejsza. Autor jest nieistotny. Unikatowość jest nieistotna. Istotny jest czas, droga i światło. Niczego nie da się przyspieszyć, niczego nie da się pominąć. I nic nie jest przypadkowe. Twórczy szał mija się z ikoną, bo ona zaczyna się tam, gdzie staje czas, a narzędzia z rąk przechodzą do serca.

Na początku ikony nie były tylko „cerkiewne”. Kanon zrodził się dużo wcześniej, jeszcze przed Wielką schizmą wschodnią. Ale z czasem sakralna sztuka zachodnia udała się w stronę naturalizmu i wpływania na emocje odbiorcy, a sztuka wschodnia rozwijała kanon ikonograficzny, włączając ikonę w obrzędy religijne. Ikona stała się pismem świętym.

Obrazy malować mógł każdy, ale nie każdy mógł pisać ikony. Ikonopisarz pościł, medytował i wierzył, że powstawanie obrazu jest emanacją bóstwa. Często czytam, że ikona to wrota do nieba. Myślę, że wynika to z natury człowieka, który od samego początku był stworzeniem wrażliwym na piękno i to ono uruchamiało w nas duchowość. Abstrakcyjna i skodyfikowana forma wizerunku pomaga skupić myśli w wybranym kierunku. Nieludzkie piękno wizerunków świętych porusza jakąś strunę w ludzkiej duszy. Widząc ikonę nie myślę o cierpieniu. Widzę nieruchomą postać o wysokiej dynamice duchowej. Widzę obraz nie z tego świata i odczuwam pokorę.

Fascynuje mnie rozłam. Między wschodem i zachodem. Klasyczne malarstwo operuje światłem i cieniem, wywiera na odbiorcy różne wrażenia i emocje. Wystarczy popatrzeć na cierpiącego Chrystusa na obrazie Lucasa Cranacha Starszego z 1503 roku. Toż to rzeźnia, jak całkiem niedawny film „Pasja” w reż. Mela Gibsona. Albo „Biczowanie Chrystusa” Caravaggia… Zachodnia sztuka sakralna powala odbiorcę emocjami, naturalizmem, które odbiorca nie zawsze jest w stanie znieść. Na cierpienie odpowiadamy cierpieniem. Ikona nie ma z malarstwem zachodnim wiele wspólnego. Wizerunki na ikonach są ponad tym wszystkim. Ponad cierpieniem, brzydotą, krwią, osoczem i wybroczynami konającego ciała. Sacrum jest w centrum, a profanum nie ma wstępu. Nic się nie miesza. Nic nie budzi wątpliwości. Ikona nie szoruje po ziemi. Ikona to czysta radość i piękno. To odbicie tej części mózgu, która odpowiada za potrzebę sacrum (patrz przypis). To ziemski odpowiednik światła, którego tak bardzo nam brakuje. Sztuka zachodu wyłania się z cienia i operuje światłocieniem. Sztuka sakralna wschodu operuje tylko światłem.


 Czy to przez kontemplację Pism, czy przez wyobrażenia ikon… Wspominamy wszystkie prototypy i jesteśmy wprowadzeni w ich obecność.

VII Sobór

Czym jest Praobraz? Kiedy pisarz jest godny przyjęcia daru? Czy wizerunek przedstawiony na ikonie patrzy na mnie, czy ja patrzę na wizerunek?

Na razie maluję jedynie odbicia ikon, zauroczona mistycznym charakterem cudownych obrazów. Gdy zrobiłam pierwszy krok, pomyślałam, że nie spotkałam jeszcze tak trudnego zadania. Wszystko, co robiłam do tej pory wymagało ode mnie jedynie sprawności technicznej i orientacji w temacie. Tutaj potrzeba o wiele wiele więcej, by zrobić cokolwiek. Zaś by zrobić to dobrze, potrzeba daru, talentu i błogosławieństwa.

Czuję, że wyruszyłam w bardzo długą drogę. I nie mam nic, prócz własnych rąk i wiary. Wszystko co robię składa się z samych niedoskonałości, farfocle zwijają się na desce, a za mną całe wieki doskonalenia praobrazu, tego Jednego.



  • https://www.researchgate.net/publication/239795171_Right_Parietal_Lobe-Related_Selflessness_as_the_Neuropsychological_Basis_of_Spiritual_Transcendence
  • https://www.brighamandwomens.org/about-bwh/newsroom/research-briefs-detail?id=3935